Przewidywany poziom wydatków na ochronę zdrowia ze środków publicznych (pochodzących ze składek na NFZ i z budżetu państwa) w 2023 r. wynosi 169,4 mld zł. Dzięki większym nakładom, przy jednoczesnym utrzymaniu dotychczasowych założeń makroekonomicznych, spowodował matematyczne zwiększenie szacowanych wydatków na zdrowie w relacji do PKB z 6,08 proc. do 6,46 proc. dla roku „t-2” oraz z 4,81 proc. do 5,11 proc. dla roku „t”. Stosowana przez Ministerstwo Zdrowa metodologia przyjmuje do wyliczeń PKB sprzed dwóch lat w stosunku do wydatków na zdrowie w roku bieżącym.
- Systematycznie zmierzamy w kierunku 7 proc. PKB na zdrowie – napisał minister Adam Niedzielski w mediach społecznościowych i pokazał wykres dowodzący, że pieniędzy na ten cel jest coraz więcej, a nakłady już przekroczyły 6 proc. PKB. - Limit wydatków na system opieki zdrowotnej jest określony w ustawie, która docelowo ma dać 7 proc. PKB. To, czy będzie płacił NFZ, czy Ministerstwo Zdrowia, czy jakiś inny podmiot w resorcie, to naprawdę nie ma większego znaczenia - stwierdził minister Adam Niedzielski w niedawnej rozmowie w radio RMF FM.
Tymczasem realna wartość pieniędzy przeznaczonych na zdrowie w nadchodzącym roku jest, ze względu na inflację i rosnące koszty, mniejsza niż nominalny wzrost nakładów. - Według moich obliczeń w 2023 roku nawet przekroczymy 7 proc. PKB: 5.2 proc. publicznych, 2.5 proc. prywatnych = 7.7 proc. PKB na świadczenia zdrowotne - stwierdził w mediach społecznościowych prof. Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. Profesor chciał zapewne pokazać, jak duży w puli wydatków na zdrowie jest udział wydatków prywatnych. I jak daleko jest do obiecanych 7%. Bo to prywatne pieniądze powodują osiąganie zakładanych nakładów na zdrowie. Polska wciąż jest na szarym końcu krajów unijnych, jeśli chodzi o poziom wydatków na zdrowie liczony w odniesieniu do PKB. Luka w finansowaniu ochrony zdrowia - czyli kwota brakująca do tego, by w 2027 r. osiągnąć zakładany w ustawie cel 7 proc. PKB - sięga 93,9 mld zł. Tyle powinno dodatkowo pójść z budżetu państwa lub być zebrane ze składek.
Jak można zmienić tę sytuację? Rozszerzając katalog produktów, których spożywanie uznawane jest za niepożądane i obłożenie ich podatkami, nazywanymi od lat 60. XX w. „podatkami od grzechu” (sin taxes). Współcześnie państwa wychodzą poza klasyczne używki (alkohol, wyroby tytoniowe) i opodatkowują tzw. niezdrową żywność, zawierającą nadmierne ilości tłuszczu, soli i cukru oraz żywność nadmiernie przetworzoną. Tego typu podatki są stosowane w 80 krajach świata. Podatek cukrowy stosowany jest już w 47 krajach.
Eksperci szukając dodatkowych środków na finansowanie systemu ochrony zdrowia zwracają uwagę na konieczność zmian w zakresie określenia obowiązku ubezpieczenia oraz podstawy naliczania składki zdrowotnej. W polskim systemie istnieją liczne grupy (np. rolnicy, osoby duchowne), które korzystając z systemu dokładają się do niego w nieznacznym stopniu lub wcale, na skutek całego systemu zwolnień i ulg.
Wielu ekspertów wskazuje na współpłacenie jako realny sposób zapewnienia dodatkowych, znaczących środków dla systemy ochrony zdrowia. Już dzisiaj w Polsce mamy do czynienia z procesem współpłacenia w zakresie między innymi dopłat do leków, opłat za leczenie stomatologiczne czy uzupełniające finansowanie środków medycznych. Ale wciąż nie ma zgody na wprowadzenie drobnych opłat ze każdą wizytę u lekarza (jak jest np. w Niemczech), co eliminuje zbędne wizyty czy kar finansowych za niestawienie się na umówioną wizytę. Jedno jest pewne, zmiany demograficzne, zwłaszcza starzenie się społeczeństwa wymusi wdrożenie regulacji, które będą musiały zapewnić dodatkowy strumień pieniędzy na szybko rosnące potrzeby w zakresie ochrony zdrowia.