Polscy ratownicy doczekali się swojego samorządu zawodowego. Czy poprawi to warunki pracy? Oby. Przykład spoza Polski pokazuje, że same instytucje nie wystarczą. Paweł Bednarenko, ratownik medyczny pracujący w Wielkiej Brytanii autor bloga „Ratownik na Wyspach” opisuje problemy tamtejszych ratowników.
Okazuje się, że na Wyspach ratownicy muszą walczyć o podwyżki płac. 15 i 20 grudnia odbędą się strajki w systemie National Health Service (NHS), czyli systemu publicznej służby zdrowia w Anglii, Walii i Irlandii Północnej. Chodzi o podwyżki płac o 15 proc. wzrostu wynagrodzeń lub o 2 funty więcej za godzinę pracy. Wybór należy o pracownika, w zależności od tego, która opcja będzie korzystniejsza. Protestować zmierzają także pielęgniarki oraz lekarze-stażyści.
Paweł Bednarenko zauważa, że w porównaniu do warunków pracy w Polsce - w brytyjskim pogotowiu obowiązują jasne i czytelne standardy postępowania, które sprawiają, że pracując jako ratownik medyczny, człowiek czuje się chroniony przed ewentualnymi roszczeniami. W porównaniu do Polski nieco lepsza jest też organizacja opieki nad pacjentem. Możemy chorego przekazać nie tylko do szpitalnego oddziału ratunkowego, ale także do jego lekarza rodzinnego czy lekarza opieki całodobowej. Co na minus? Tutejszy system opieki zdrowotnej jest zdecydowanie przeciążony, za mało jest zespołów ratownictwa medycznego.