Polska zamierza do 2030 roku stać się krajem, w którym palenie papierosów jest przeszłością. Ale deklaracje i sfera realnych działań się rozmijają. Wciąż nie ma rządowej strategii walki z paleniem. Ministerstwo Finansów posiada tzw. Mapę Akcyzową zwiększającą podatki od wyrobów tytoniowych. I dobrze, ale już Ministerstwo Zdrowia nie przedstawiło żadnego dokumentu, który wyznaczałby kompleksową strategię walki z tytoniem. Dobrą nowiną jest fakt, że z roku na rok wzrasta odsetek Polek i Polaków, którzy deklarują, że nigdy nie sięgnęli po papierosy. Dzisiaj przekracza 60% populacji.
Największa ilość osób, które sięgają po papierosy przypada na grupę wiekową 40–49 lat. Dotyczy to ok. 40 proc. mężczyzn i ok. 22 proc. kobiet. Nałogowych palaczy jest również wiele w grupie wiekowej 50–59 lat, jednakże są zauważalne wyraźne dysproporcje pomiędzy mężczyznami (ok. 36 proc.) i kobietami (21 proc.). Kobiety sięgają najchętniej po papierosy mając 30-39 lat. Jednocześnie tylko w tej grupie wiekowej kobiety prześcigają mężczyzn niemal o 4 proc. Dopiero od niedawna publicznie zaczyna się mówić, że palacze uzależniają się od nikotyny, ale umierają nie od niej, lecz od zawartych w dymie papierosowym substancji toksycznych. Ich lista jest długa i zawiera pozycje o potwierdzonym działaniu muta- i kancerogennym. Mowa o około stu związkach toksycznych, w większości o działaniu karcynogennym. Na 16 województw w zaledwie pięciu lekarze kontraktują dzisiaj leczenie nikotynizmu. Jeszcze w 2009 roku w województwie dolnośląskim było 232 kontrakty – dzisiaj jest ich okrągłe zero. Mamy trzy specjalistyczne poradnie leczenia nikotynizmu i blisko 8 milionów palących.
Parlament Europejski przegłosował przyjęcie raportu końcowego Komisji Specjalnej ds. Walki z Rakiem, w którym proponuje się pewną perspektywę redukcji szkód związanych z paleniem. Wyrażono tam silne przekonanie, że kompleksowe działanie profilaktyczne przeciwko nowotworom, uzupełnione środkami ograniczającymi szkody związane z modyfikowalnymi czynnikami ryzyka, mogą o 40 proc. zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka. Zastąpienie tradycyjnych papierosów tzw. bezdymnymi inhalatorami nikotyny to szansa na rozstanie się z nałogiem, ale w kilku krokach. Coś, co coraz częściej lekarze nazywają mniejszym złem. Warto pamietać, że redukcja zagrożeń dalej łączy się ze stratami zdrowotnymi, jeśli używasz rozwiązań, które opisujemy.
Istnieją tzw. e-papierosy, których podstawą jest podgrzewanie płynu nikotynowego (tzw. „liquidu”) zawierającego nikotynę. Inną alternatywą są produkty heat-not-burn, czyli coś, co amerykańska FDA nazywa wyrobem tytoniowym zmodyfikowanego ryzyka. Taki system podgrzewa i odparowuje spreparowany tytoń, ale nie doprowadza do jego spalania, przez co emituje wyraźnie mniej toksycznych i rakotwórczych związków niż zwykły papieros. Szereg badań naukowych, jakimi dzisiaj dysponujemy – mówię oczywiście o tych niezależnych od przemysłu tytoniowego – wskazuje, że u palacza substytuującego papierosa wyrobem heat-not-burn może dojść do zmniejszenia ryzyka indukcji choroby nowotworowej czy też innych chorób typowych dla palaczy, jak choćby POCHP.
Oba rozwiązania to tzw. terapia pomostowa. Celem jest pomoc osobom, które są w silnym nałogu i nie potrafią się od niego uwolnić. Terapia pomostowa ma zmniejszyć szkody w organizmie pacjenta wywołane paleniem papierosów, a jej celem głównym jest całkowita abstynencja nikotynowa.